Sokół Przytyk - KS Stara Błotnica 3:2 (1:1) Bramki: Marcin Korgul, Sylwester Gajownik
Błotnica: Żurowski - Banaszek, S. Korgul, Szymański, Głuch, Utkowski (70 Krawczyk), Gajownik,Michalak, Dawidowski, Maj, M. Korgul.
Mimo porażki możemy chodzić z podniesionym czołem. W meczu z liderem zagraliśmy ambitnie, drużynowo a do zdobycia punktu brakło niewiele. Przed meczem przez nie jednych byliśmy skazani na wysoką przegraną, biorąc pod uwagę zwłaszcza problemy kadrowe ( nie grało 3-4 podstawowych zawodników, a w polu zagrał bramkarz). Zespół jednak pokazał charakter, pokazał że potrafi walczyć. Najważniejsze, że mecz mógł się podobać zgromadzonym kibicom: sporo bramek, płynna gra, walka od pierwszego do ostatniego gwizdka.
Przespany początek
Mecz nie ułożył się dobrze dla nas, gdyż już w 3 min. daliśmy się zaskoczyć rywalowi. Gdy wydawało się, że kolejne bramki to kwestia czasu dla sokoła, do głosu doszła nasza drużyna i chociaż lider prowadził grę to groźniejsze sytuacje stworzył nasz zespół. Dwa razy bliski pokonania bramkarza gospodarzy był Marcin Korgul. W jego przypadku sprawdziła się zasada to trzech razy sztuka, gdyż w następnej sytuacji już się nie pomylił, trafiając w sytuacji sam na sam. Wynik utrzymał się do przerwy, a piłkarze Sokoła chyba za wcześnie przypisali sobie trzy punkty. Remis po pierwszej połowie z pewnością był niespodzianką.
Druga połowa zaczęła się podobnie, Sokół rzucił się do ataków i szybko ponownie objął prowadzenie. Gospodarze prowadzili bardziej płynną grę, wymieniali dużo podań, widać było że jest to poukładana drużyna. Nie mniej jednak jeszcze raz pokazaliśmy, że wola walki też ma znaczenie. Co cieszyło z pewnością prowadziliśmy otwartą grę, efektem m.in. była kolejna sytuacja trenera. Zabrakło precyzji. Za chwilę jednak cieszyliśmy się z remisu, gdyż daleką wrzutkę "Szpagata" wykorzystał Sylwek Gajownik. Nominalny bramkarz, który z konieczności zagrał w polu zdobył gola stojąc tyłem do bramki niczym słynny Franz Beckenbauer.
Od tego momentu znowu zaczął się mecz, Sokół nieco zdziwiony oporem z naszej strony dalej konstruował akcje. Niestety nie udało się ustrzec błędu i za chwilę gospodarze odzyskali prowadzenie. Próbowaliśmy jeszcze raz gonić wynik, ale nie udało się wyrównać, mimo iż graliśmy do końca. Należy zaznaczyć, że jeśli chodzi o aspekt wytrzymałościowy to nie ustępowaliśmy liderowi. Cóż wygrała drużyna z pewnością lepsza i bardziej poukładana, niespodzianka była jednak blisko.